Forum skate Strona Główna skate
FORUM O PRAWIE WSZySTKIM
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Głosy w radiu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum skate Strona Główna -> DUUUUUCHYYYYYYY ZMORY I INNE ZJAWISKA PARANORMALNE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Podoba ci się ta opowiastka ?? oceń od 1-6
1
0%
 0%  [ 0 ]
2
0%
 0%  [ 0 ]
3
0%
 0%  [ 0 ]
4
0%
 0%  [ 0 ]
5
50%
 50%  [ 1 ]
6
50%
 50%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 2

Autor Wiadomość
Kimbokastikniev
Administrator



Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 11:18, 20 Lip 2006    Temat postu: Głosy w radiu

Czym wytłumaczyć tajemnicze głosy, rejestrowane czasem przez urządzenia elektroniczne? Niektórzy uważają, że tak próbują kontaktować się z nami zmarli.
Był rok 1993. Maurice Grosse wygłaszał właśnie wykład dla członków Mensy na temat słynnego "poltergeista z Enfield", kiedy jego magnetofon, na którym nagrane były odgłosy wydawane przez ducha, niespodziewanie odmówił posłuszeństwa. Próby ponownego uruchomienia kapryśnego sprzętu zakończyły się fiaskiem, bowiem jak relacjonuje prezes Towarzystwa Badań Parapsychologicznych, David Fontana, "sposób zablokowania się taśmy przeczył wszelkim prawom mechaniki". Czy taśmę zaplątał złośliwy duch, który nie życzył sobie rozpowszechniania zarejestrowanych odgłosów?

Krzyk duchów.
Pojawienie się przenośnych urządzeń do nagrywania dźwięku otworzyło przed badaczami zjawisk paranormalnych olbrzymie możliwości. Jednego z ciekawszych "akustycznych" dowodów dostarczyły niedawne wydarzenia w posiadłości Chingle Hall w hrabstwie Lansashire ( Anglia ). Właścicieli tej posiadłości od dawna już niepokoiły dziwne hałasy, a w jej pobliżu podobno ukazywały się tajemnicze sylwetki mnichów. Jednak najdziwniejsze wydarzenia rozegrały się wczesnym rankiem, 30 marca 1995 roku. Dla Petera Andrewsa była to trzecia wizyta w Chingle. Już wcześniej w jednym z pokojów zauważył niebieską, świetlistą kulę. Tym razem noc przebiegała stosunkowo spokojnie, aż do godziny 5:30. W ogromnym salonie oświetlonym świecami przebywało wtedy sześć osób. Niespodziewanie powietrze rozdarł przerażający, mrożący krew w żyłach krzyk. Relację Andrewsa zanotował później badacz zjawisk paranormalnych, Peter Hough: "Usłyszeliśmy nieludzki wręcz, potworny wrzask. Byliśmy dosłownie sparaliżowani strachem". Dwie kobiety z grupy, Lesley i Karen, również zaczęły krzyczeć. "Miałam wrażenie, że źródło dźwięku sunie w moją stronę - opowiada Lesley. - Krzyk dobiegał jakby od strony sufitu i był potwornie głośny. Dziwaczny, wręcz upiorny wrzask rzeczywiście był potężny. Wraz z głosami przerażonych zdarzeniem osób udało się go zarejestrować na małym magnetofonie, który w pomieszczeniu na drugim końcu budynku pozostawili specjaliści wcześniej już badający nawiedzony dom. Czy tym samym uzyskano dźwiękowy zapis skargi zmarłej osoby, czy może było to tylko kolejne, sprytnie zaaranżowane oszustwo? Mimo wielu prób szczegółowej analizy, historia, która zdarzyła się w posiadłości Chingle Hall, wciąż pozostaje dla badaczy niewyjaśnioną zagadką.

Demoniczne głosy.
Niezwykłe odgłosy "duchów" pojawiają się na taśmie magnetofonowej zupełnie niespodziewanie. 9 września 1991 roku Bryan Lynn, przedsiębiorca z Manchesteru, przesłuchiwał taśmę swojej automatycznej sekretarki. Wśród wiadomości od przyjaciół znalazł się na niej niejasny komunikat, wypowiedziany obcym "demonicznym" głosem. Nawet po wielokrotnym przesłuchaniu nie sposób było stwierdzić, jaka dokładnie była treść 10 - sekundowego przekazu; odszyfrowano jedynie zwroty "zmuszaj mnie do użycia" oraz "nienawidzę cię". Lynn nie potrafi wskazać osoby zdolnej do tak niewybrednego żarty, a analiza taśmy nie dała do tej pory żadnych rezultatów - być może była to zwyczajna pomyłka. Wiele lat wcześniej dziwne rozmowy nagrano przypadkowo na taśmie, na której rejestrowano zwykle głosy ptaków. Zdarzenie to zapoczątkowało nowy rozdział w badaniach parapsychologicznych. Nagrania dokonał w 1959 roku szwedzki producent filmowy Friedrich Jurgenson. Rozmowa dotyczyła właśnie odgłosów wydawanych przez ptaki, jednak w pobliżu magnetofonu nie było wtedy nikogo. Wtedy Jurgenson podejrzewał, że jego mikrofon przechwycił jakiś zabłąkany sygnał radiowy. Zaintrygowany, przeprowadził eksperymenty, podczas których udało mu się nagrać więcej podobnych głosów. Tym razem zwracały się one do niego bezpośrednio, twierdząc, że są jego zmarłymi przyjaciółmi i krewnymi. W 1964 roku Jurgenson opublikował wyniki swej pracy w książce zatytułowanej "Voices from the Uneverse" ( Głosy z wszechświata ). Podziałała ona niczym katalizator na naukowców, którzy zapragnęli zweryfikować wyniki jego eksperymentu.

Zespół ekspertów.
Czterej naukowcy: psycholog Hans Bender z uniwersyttetu we Freiburgu, doktor Konstantin Raudive - były profesor psychologii na uniwersytetach w Uppsali i Rydze, fizyk Alex Schneider oraz specjalista od inżynierii elektronicznej Teodor Rudolph - utworzyli zespół badawczy, który miał na celu badanie dźwiękowych zapisów niewytłumaczalnych odgłosów. W trakcie doświadczeń członkom zespołu udało się zarejestrować na taśmie oszałamiającą ilość 100 tysięcy dziwnych przekazów, w większości jednak trudnych do zrozumienia. Owocem prac była publikacja naukowa w której profesor Bender następująco skomentował wyniki: "Intensywne badania, przeprowadzone przez nas w maju 1970 roku przy użyciu sprzętu wysokiej klasy, pozwoliły poprzeć teorię o paranormalnym podłożu niektórych zjawisk dźwiękowych, jako wielce prawdopodobną". Napisana przez Raudive'a książka "Breakthrough" ( Przełom ) przyciągnęła uwagę brytyjskiego wydawcy Colina Smythe'a, który zainteresował się zakupem praw autorskich. Najpierw jednak Smythe chciał uzyskać dowód na to, że fenomen elektronicznie rejestrowanych głosów ( określany w angielskich źródłach skrótem EVP ) nie jest fałszerstwem. Przekonał się o tym, gdy postępując zgodnie z instrukcjami Raudive'a zdołał samodzielnie nagrać głos, rozpoznany przez jego kolegę Petera Bendera jako należący do jego zmarłej matki. Dziennika "Daily Mirror" sfinansował szereg testów, których rzetelność sprawdzili niezależni naukowcy. Elektronicy Ray Prickett i Keith Attwood z firmy Pye Limited odfiltrowali wszelkie zewnętrzne sygnały pochodzenia naturalnego, a mimo to udało się nagrać głosy "duchów" przemawiających w wielu językach. Niektóre przekazy były słyszalne wyjątkowo wyraźnie, a część z nich bezpośrednio dotyczyła osób, które uczestniczyły w doświadczeniu. W październiku 1977 roku pewien zamożny wynalazca amerykański, George Meek, ogłosił próbę przeprowadzenia jeszcze bardziej przełomowego eksperymentu: dwukierunkowej komunikacji ze światem zmarłych drogą radiową. Zespół Mekka skonstruował urządzenie, którego układy elektroniczne emitowały niewielkie wiązki fal radiowych o różnych długościach wokół pojedynczo generowanego tonu. Zgodnie z oczekiwaniami, duch miał modyfikować jedną lub kilka spośród tych długości i tym sposobem nakładać swój przekaz na szum w tle. Jednak efektywność działania urządzenia najwyraźniej zależała do pewnego stopnia od zdolności medialnych jednego z pomocników Meeka, Billa O'Neila. O'Neill nagrał wiele rozmów, z których większość prowadzona była z dwoma tylko duchami znanymi jako "Doc Nick" i "Dr Mueller". Niektóre z nagrań są istotnie bardzo czyste, choć "Mueller" wypowiadał się zbyt elektronicznym, syntetycznie brzmiącym głosem. Krytycy szybko to zauważyli i oskarżyli O'Neila o oszustwo. Lecz Will Cerney, który pomagał Meekowi w projekcie, na próżno próbował sztucznie odtworzyć brzmienie głosu, a analiza fonologiczna wykazała, że głosy istotnie należały do różnych osób. "Dr Mueller" zaproponował nawet pewne usprawnienia aparatu. Meek nadał urządzeniu nazwę "Spiricom" i rozdawał kopie projektu "Muellera" każdemu, kto zechciał powtórzyć eksperyment. Kierowały nim szlachetne pobudki: spodziewał się, że jeśli istnienie życia po życiu zostanie dowiedzione, ludzie staną się dla siebie lepsi. Wyniki Meeka potwierdził niemiecki inżynier elektronik Hans Otto Koenig. Kiedy demonstrował działanie aparatu na antenie Radia Luxemburg, wszyscy usłyszeli głos, który rzekł: "Otto Koenig rozmawia przez radio z umarłymi". Prezenter Rainer Holbe i obecni w studiu inżynierowie potwierdzili, że nie była to żadna sztuczka. "Spiricom" zrobił silne wrażenie na brytyjskich badaczach zjawiska EVP, Reymondzie Cassie i Alexie MacRae'u, zastanawiali się oni jednak, dlaczego wszystkie duchu ujawniające się za pośrednictwem aparatu, to zmarli Amerykanie, używający współczesnego języka. Niedowierzające środowisko naukowe zrobiło wszystko, aby "Spiricom" nie został zbadany w sposób obiektywny. Z czasem "Dr Mueller" przeniósł się na wyższy poziom duchowy, co pozbawił świat najbardziej błyskotliwej "gwiazdy Spiricomu", aa cała seria wypadków, łącznie z pożarem w labolatorium O'Neila, przyhamowała tempo badań. Jednak "Mueller" przed odejściem przepowiedział następne etapy komunikacji, tym razem za pośrednictwem telewizji.

Zmarli na ekranie.
W 1985 roku szwajcarski elektronik - amator Klaus Schreiber zbudował urządznie o nazwie "Vidicom". Był to zmodyfikowany telewizor bez anteny, połączony z kamerą wideo. "Vidicom" zarejestrował wiele kolejnych postaci zmarłych. Odtąd badacze często starają się kontaktować ze światem zmarłych za pomocą sprzętu wideo, komputerów, a nawet faksów. Powstał termin "transkomunikacja instrumentalna" ( ITC ). Wyniki badań są równie kontrowersyjne, jak w przypadku "Spiricomu" i zjawisk EVP. Nowoczesna technika sprawia, że próby kontaktu ze zmarłymi zaczynają podążać zupełnie nowymi ścieżkami.


Za pomocą telewizora wzbogaconego o diodę wzmacniającą i nastawionego na nie używany kanał, Klaus Schreiber zdołał wykonać zdjęcia swej zmarłej córki Kathrin.


FAKTY - krzyk w Chingle.
Taśmę z Chingle Hall Peter Hough przekazał do analizy Martinowi Barry'emu z uniwersytetu w Manchesterze. Barry uzyskał spektrogram, na którym dźwięki nagrane na taśmie mogły zostać rozdzielone. Wynikiem badań było stwierdzenie, że "uzyskany obraz nie odpowiada obrazom uzyskiwanym na podstawie pojedynczego głosu. Poziomy energii akustycznej, rozłożone w szerokim zakresie, nasuwają podejrzenie, że było to wiele głosów krzyczących jednocześnie lub sztuczny generator dźwięku, symulujący taki właśnie dźwięk, który nie przypomina brzmienia pojedynczego głosu". Hough zapewniał, że grupa, która uczestniczyła w eksperymencie, nie popełniła fałszerstwa. Trzeba jednak pamiętać, że Chingle Hall to miejsce od popularności której zależy jego sukces finansowy. Jeśli krzyk został sfałszowany, ktoś zadał sobie wiele trudu; jeśli zaś był prawdziwy, jego nagranie może okazać się brzemienne w konsekwencje.[/img]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum skate Strona Główna -> DUUUUUCHYYYYYYY ZMORY I INNE ZJAWISKA PARANORMALNE Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin